10 ZWYCZAJÓW SZCZĘŚLIWYCH MATEK-RECENZJA KSIĄŻKI I KONKURS


"Chcę, żebyś czuła się dobrze z tym, jaką jesteś matką, bo powinnaś tak sie czuć."

"10 Zwyczajów szczęśliwych matek" to tytuł poradnika dla mam, który niedawno trafił w moje ręce. To książka napisana przez lekarza pediatrę, kobietę i mamę. Na pierwszy rzut oka to książka podobna do wszystkich dostępnych poradników. Trochę zamerykanizowana i niespecjalnie wyróżniająca się wyglądem od innych tego typu lektur. Jednak już po przeczytaniu kilku stron, miałam ochotę czytać dalej.
Bo to nie jest tak naprawdę typowy poradnik. To bardziej opowieść i zbiór przemyśleń doświadczonej i wrażliwej lekarki na temat tego, jakie jesteśmy my dzisiejsze matki i czego nam brakuje do bycia szczęśliwszymi i bardziej spełnionymi. Meg Meeker spotyka się z mamami od wielu lat, obserwuje je i słucha uważnie tego, co mówią o sobie i zauważa wiele prawidłowości rządzących naszym zachowaniem. I to mnie chyba właśnie w tej książce ujęło. To, że większość rzeczy, o których pisze autorka znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. To, że wiele z tych rzeczy mogę przypisać sobie i znanym młodym mamom i że wystarczy niewielka zmiana w naszym sposobie myślenia, żeby to zmienić.

" Od dwudziestu pięciu lat jestem lekarzem pediatrą, a od dwudziestu sześciu matką, wysłuchałam więc wielu matek i myślę, że zrozumiałam pewne fundamentalne prawdy o nas. A przynajmniej tak mi się wydaje. Przede wszystkim jesteśmy grupą, która za wszelką cenę chce być dobra w tym, co robi. Chcemy być dobre dla naszych przyjaciół i mężów, a wspaniałe dla dzieci. Kochamy mocno i pracujemy ciężko. Ale mamy problem. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat dano nam olbrzymią ilość możliwości. Możemy być, kimkolwiek zechcemy, a nasza ciężka praca zostaje (zwykle) nagrodzona. To dobrze. Jednak przez ten zalew możliwości zagubiłyśmy się i cześć z nas wpadła w lekką obsesję. Stresujemy się tym, czy spełniamy się w roli rodzica i czy w pełni wykorzystujemy inne możliwości. Łamiemy sobie głowę, czy powinnyśmy pracować poza domem. Gryziemy się, czy nie pracujemy za dużo, a może za mało. I martwimy się tyloma innymi sprawami."

Obserwując siebie i moje koleżanki, a także mamy, z którymi pracuję zauważam taką samą prawidłowość. Wymagamy od siebie zbyt wiele, krytykujemy się, wciąż żyjemy pod jakąś presją, nie potrafimy odpuścić, martwimy się wiecznie i na zapas, zamęczamy się same coraz to nowymi wyzwaniami i bardzo mało się cieszymy naszą zwykłą codziennością.
Bardzo mi się podoba, że autorka w swojej książce nie poucza, nie mówi, co mamy robić, tylko w łagodny sposób podpowiada na przykładach różnych znanych jej kobiet, jak można być szczęśliwą i spełnioną mamą, zwyczajnie i bez żadnego powodu. Wspaniale pisze o tym, że już samo bycie mamą sprawia, że jesteśmy najbardziej wartościowe na świecie i że zasługujemy przez to na swój własny szacunek, miłość i docenienie. Bo przecież otoczenie nas docenia, nasze dzieci nas kochają, tylko my same często zbyt wiele od siebie wymagamy i nie zauważamy wagi i prostoty naszej roli.


"Jesteś warta więcej, niż ci sie wydaje". Wiem to, bo przez dwadzieścia pięć lat pracy pediatry nauczyłam się patrzeć na ciebie oczami twoich dzieci. Widzę cię taką, jaką one cię widzą. Słyszę w ich głosikach ekscytację, gdy je chwalisz. Wiem, ze gdy nie ma cię w pokoju, mówią o tobie jak o prawdziwej bohaterce. Słyszę, jak płaczą, gdy cię coś boli, jak śmieją się z twoich żartów. Widzę, jak sie wściekają, gdy sie uprzesz. Z ich twarzy, z ich mowy ciała wyczytuję, jak ważną rolę odgrywasz w ich życiu."

Skoro jesteśmy tak ważne dla naszych dzieci, dlaczego trudno nam być ważnymi dla samych siebie? Skąd się bierze nasz brak poczucia własnej wartości? Dlaczego tak trudno nam uwierzyć i zaakceptować, jak wspaniałymi kobietami i mamami jesteśmy? Dlaczego tak wiele od siebie wymagamy i nie cieszymi się naszym życiem i codziennością?
A może wystarczy niewielka zmiana sposobu myślenia, żeby poczuć skrzydła i unieść się na fali radosnego macierzyństwa? Może to my same postawiłyśmy sobie tyle ograniczeń i wymagań, że zapomniałyśmy o pięknej prostocie naszej codzienności? Może to wcale nie takie trudne, żeby poczuć w sobie moc, nauczyć się radości i uwierzyć w to, jak wyjątkowe jesteśmy?
" Możemy zapanować nad naszymi negatywnymi myślami, ale wymaga to pracy. Trzeba zacząć od zidentyfikowania negatywnych strumieni myśli i stawienia im czoła. Potem musimy wytrwale zastępować je pozytywnymi. To trwa i czasami może się zdawać, ze nie pomaga. Ale pomaga".

Do dzieła dziewczyny! Czas na zmianę. Czas na bycię szczęśliwszą mamą i bardziej spełnioną kobietą!

Książka do kupienia na stronie www.wydawnictwom.pl

A dla wszystkich mam, które mają ochotę zapoznać sie z treścią opisanej książki, mam dobrą wiadomośc. Wydawnictwo m ufundowało jeden egzemplarz "10 Zwyczjów szcześliwych matek". 
Wystarczy, że napiszecie w komentarzu pod tym postem, dlaczego chciałybyście otrzymać tę książkę, polubicie Pozytywne Rodzicielstwo na Facebook i dołączycie do obserwatorów tego bloga, a książka może powędrować właśnie do Was. Na odpowiedzi czekam do 2 lutego br.

Cytaty pochodzą z opisanej ksiażki.


KIM JEST POŁOŻNA ŚRODOWISKOWO-RODZINNA I DLACZEGO WARTO SKORZYSTAĆ Z JEJ USŁUG


Jakiś czas temu poznałam bardzo sympatyczne położne środowiskowe z Krakowa, panią Lucynę i Beatę. To dzięki nim dowiedziałam się, że jeszcze w ciąży mogę zostać objęta ich opieką, korzystać ze spotkań z nimi oraz ich porad. Nie, nie wiedziałam tego wcześniej. Nikt nie udzielił mi tych informacji. Nie znalazłam żadnej ulotki na ten temat w poradni zdrowia czy gabinecie lekarskim. Nie wiedziałam również, że położną mogę znaleźć sama i nie muszę wcale czekać na przyjście położnej z poradni zdrowia. Nie  wiedziałam również, że jeśli nie wypełnię sama odpowiedniej deklaracji, to położna do mnie nie przyjdzie, bo nie ma w Polsce przekazu informacji pomiędzy szpitalami a resztą służby zdrowia. A kiedyś był i położne zyskiwały informacje o kobietach, które urodziły dzieci automatycznie od szpitala.

Aktualnie odbywa się już kilka kampanii promujących wiedzę na temat dostępności położnych dla kobiet w ciąży oraz po porodzie. I powiem Wam dziewczyny, że warto z tej wiedzy skorzystać.  Wart o skorzystać z tego, co Wam się należy i zyskać komfort opieki kogoś doświadczonego. Szczególnie jeśli jest to wasza pierwsza ciąża. Warto poświęcić chwilę czasu i znaleźć odpowiednią położną w swoim mieście. Taką, z którą znajdziecie wspólny język i uznacie, że jest godna Waszego zaufania.


Kim jest położna środowiskowa?

Położna środowiskowo-rodzinna to osoba, która w ramach umowy z NFZ sprawuje kompleksową, pielęgnacyjną opiekę położniczą i ginekologiczną nad kobietą oraz opiekę neonatologiczną nad noworodkiem.

Każda dorosła kobieta ma prawo wyboru położnej środowiskowo-rodzinnej. Położna ta w ramach kontraktu z NFZ realizuje bezpłatnie kompleksową opiekę nad rodziną. Położne pracują zarówno w przychodniach rodzinnych, jak i osobnych gabinetach. Jedynym warunkiem skorzystania z usług oferowanych przez położne, jest wypełnienie odpowiedniej deklaracji w przychodni rodzinnej bądź bezpośrednio u konkretnej położnej u niej w gabinecie.


Opieka nad kobietą w ciąży

Jeśli jesteś po 21 tygodniu ciąży, to już w tym momencie możesz wybrać swoją położną i korzystać bezpłatnie z jej pomocy.
Położna pomaga kobietom:
- przygotować się do porodu, połogu, opieki nad noworodkiem oraz rodzicielstwa 
- prowadzi edukację przedporodową, zwłaszcza dla kobiet wysokiego ryzyka 
- prowadzi edukację z zakresu szkoły rodzenia
- pokazuje ćwiczenia gimnastyczne w ciąży
- pomaga w przygotowaniu domu na przyjście dziecka.

Położna prowadzi zarówno spotkania indywidualne, jak i grupowe z kobietami. Spotyka się ze swoimi pacjentkami u siebie w gabinecie bądź w domu u pacjentki.

Opieka nad matką i noworodkiem

Po porodzie położna opiekuję się mamą i noworodkiem do ukończenia 2 miesiąca życia dziecka. Przychodzi do domu pacjentki w ciągu kilku pierwszych dni po porodzie, na conajmniej 4 wizyty patronażowe, podczas których:
- pomaga mamie w prawidłowym karmieniu piersią
- mierzy i waży maluszka, a także sprawdza jego odruchy i ogólny stan zdrowia
- udziela porad na temat pielęgnacji noworodka, szczepień ochronnych, badań profilaktycznych oraz opieki medycznej i socjalnej
- pomaga przy pierwszej kąpieli
- ocenia stan zdrowia mamy
- obejmuje rodzinę wsparciem emocjonalnym.

Nie zwlekaj i skontaktuj się z położną już w ciąży. Możesz zyskać nieocenione wsparcie i bezcenną wiedzę przydatną na początku Twojej rodzicielskiej drogi.


Jesli jesteś z Krakowa, to szczerze polecam usługi położnych srodowiskowo-rodzinnych na Os. Kolorowym 21. Kontaktować możesz się z nimi telefonicznie 0662-876-429 bądź przez ich stronę facebookową.





OPISZ SWOJĄ HISTORIĘ MASAŻU DZIDZIUSIA



Poszukuję osób, które masowały swoje dzidziusie. 

Prowadzę badania nad kilkoma aspektami masażu niemowląt i zbieram Wasze historie oraz doświadczenia związane z masowaniem niemowlaczków. Nieważne, czy doswiadczenie jest pozytywne czy negatywne. Każda historia pomoże mi zebrać cenne informacje do moich badań.

Jeśli zatem masowałaś/eś swoje maleństwo, próbowałaś/eś masować lub masujesz teraz, podziel się ze mną swoim doświadczeniem. A może znasz kogoś, kto masuje bądź masował swojego maluszka. Przekaż mu moją prośbę, może będzie zainteresowany opisaniem swojej historii. Będę wdzięczna za każdą informację.

Adres email, na który możecie wysyłać Wasze historie: magdalenafab@yahoo.pl

SPEŁNIJ SWOJE MARZENIA


Marzysz o nowym samochodzie, nowej świetnie płatnej pracy, super wycieczce na Kubę? A może obiecujesz sobie, że w Nowym Roku zmienisz swoje nastawienie do świata? Będziesz się więcej uśmiechać, zaczniesz uprawiać sport, poświęcisz więcej czasu na zabawę z dziećmi, zapiszesz się na kurs fotografii, jzyka włoskiego?

Nic prostszego! Możesz osiągnąć wszystko, czego pragniesz, jeśli tylko włożysz w to odrobinę wysiłku i pracy, uwierzysz w swoje możliwości i będziesz dążyć konsekwentnie do osiągnięcia wyznaczonego celu. Marzenia się spełniają przy odrobinie chęci z naszej strony.
Zatem do dzieła. Zamiast siedzieć z założonymi rekoma i czekać aż marzenia się spełnią same albo narzekać, że inni mają, a Ty nie, dopomóż im trochę. Nie pozwól, żeby życie za Ciebie decydowało. Jeśli naprawdę o czymś marzysz, to weź sprawy w swoje ręce i daj sobie szansę na kolejne szczęście!

Jak pomóc naszym marzeniom?

Przygotuj sobie dużą kartkę papieru albo jeszcze lepiej - weź fajny notes, do ktorego będziesz wracać co chwilę i spawdzać, na jakim etapie spełniania swojego marzenia jesteś.

1. Po pierwsze zdefiniuj marzenie i skonkretyzuj cel. Musisz dokładnie wiedzieć, czego pragniesz i do czego dążysz. Niech to będzie coś bardzo realnego, np: podróż do Kenii, nauka szycia na maszynie, poprawienie kondycji fizycznej czy comiesięczne wypady do kina. Im bardziej konkretne marzenie, tym lepiej wiesz, co masz robić, żeby je osiągnąć.

2. Po drugie zadaj sobie pytanie co Ci da osiągnięcie konkretnego celu, co zmieni się w Twoim życiu? To bardzo ważne pytanie, które pokaże Ci czy Twoje marzenie ma zapełnić pustkę w Twoim życiu, jest tylko mrzonką, czy rzeczywiście przyniesie Ci pożądaną zmianę na lepsze.

3. Po trzecie potraktuj swoje marzenie priorytetowo i na poważnie. Zamiast mówić, że fajnie byłoby pojechać w tym roku na wakacje do Włoch, zdecyduj, że właśnie tam pojedziesz w te wakacje i podporządkuj temu celowi swoje działania. Zaplanuj, jak możesz oszczędzać pieniądze na wymarzoną podróż, kup przewodnik po Włoszech, przeglądaj oferty. Dzięki takim działaniom Twoje marzenie stanie się bardziej realne, a Ty zaczniesz nim żyć.

4. Po czwarte załóż Album Marzeń albo stwórz Mapę Marzeń. Album to coś w rodzaju zamykanej książki, a mapa to najczęsciej tablica, do której przyczepiamy elementy związane z marzeniem. Do Albumu możesz wklejać więcej niż jedno marzenie. Na każdej kartce możesz zamiescić inne marzenie. Na tablicy wklejasz jedno marzenie. Mogą to być wycinki z gazet dotyczące Twojej wymarzonej podróży, stare bilety, zdjęcie walizki, itp. Tablicę warto zamieścić w widocznym miejscu, tak żeby codziennie móc na nią spojrzeć. Album również powinien leżeć w widocznym miejscu, tak żeby nie pokrył go kurz. Niezależnie co wybierzesz, wklejaj tam na bieżąco wszystko, co kojarzy Ci sie z Twoim marzeniem. Zapisuj szczegóły i ciesz się tym.

5. Po piąte podejdź do realizacji celu realistycznie. Nie oczekuj, że w ciągu miesiąca uzbierasz całą sumę potrzebną na podróż. Albo że nauczysz się dobrze francuskiego w tydzień. Wyznacz pewne ramy czasowe, w ciągu których zrealizujesz część swojego marzenia. Daj sobie odpowiedni czas na wszystko. Bądź cierpliwy i działaj systematycznie.

Zatem do dzieła. Zamiast siedzieć z założonymi rekoma i czekać aż marzenia się spełnią same, dopomóż im trochę. Nie pozwól, żeby życie za Ciebie decydowało. Weź sprawy w swoje ręce i daj sobie szansę na szczęście!

Tylko pamiętaj, że nic na siłę. Jesli coś Ci nie wychodzi, albo sam nie jesteś przekonany co do swojego planu, to po prostu spasuj. Nie wszystkie marzenia muszą zostać spełnione. Niektóre są z nami tylko po to, aby mieć o czym marzyć, żeby dawać nam siłę i energię do działań. Spełnianie marzeń to przygoda, przyjemność i radość. I tak powinniśmy o tym myśleć :)



WSPÓLNE GOTOWANIE WRAZ Z DZIECKIEM TO WSPANIAŁA ZABAWA


Odkąd urodziła się nasza córeczka, naturalną koleją rzeczy było to, że brała udział w codziennym domowym życiu, obowiązkach i naszych codziennych rytuałach. Bardzo lubiłam, kiedy mi asystowała przy gotowaniu, pieczeniu czy praniu. Lubiłam jej opowiadać o tym, co robię i co się dzieje wkoło. Jeszcze kiedy była bardzo malusia, sadzałam ją w bujaczku w kuchni, kiedy przygotowywałam posiłek i opowiadałam o każdej czynności, którą wykonywałam. Pokazywałam warzywa, opisywałam kolory, dawałam do powąchania delikatne przyprawy i różne składniki potraw.  A ona z różnymi zaciekawionymi minkami reagowała na nowe doznania. 

Kiedy troszkę podrosła, sadzałam ją w wysokim krzesełku blisko blatu kuchennego i pozwalałam oglądać proces pieczenia i gotowania z bliska. Czasem dawałam do podgryzania surowe warzywa i owoce albo z moją pomocą pozwalałam jej mieszać składniki do ciasta. A kiedy znów trochę urosła, kiedy miała tak około roku, podczas pieczenia ciasta, przesypywałam odmierzone wcześniej składniki do kubeczków, stawiałam na podłodze dużą miskę (największą, jaką miałam), siadałyśmy obie na podłodze i wsypywałyśmy kolejno składniki do miski, a potem wspólnie mieszałyśmy. Pozwalałam próbować suche składniki, takie jak mąka, cynamon czy cukier. Kiedy już dodałyśmy do ciasta jajka, próbowanie się kończyło, ale córcia bardzo szybko nauczyła się, że są rzeczy, których obie próbujemy, dotykamy, które są dozwolone, a są takie, których brać do buzi nie wolno. Bałagan był oczywiście zazwyczaj straszny przy takim wspólnym pieczeniu, ale za to jaka zabawa! :) Do tego świetnie spędzony czas i najlepsza zmysłowa nauka życia. 


Dziś Amelka ma prawie 3 latka i uwielbia pomagać. Kiedy zabieram się do gotowania obiadu, podstawia sobie taboret pod blat kuchenny i pyta, co może zrobić. Sama myje i suszy warzywa, miękkie składniki, takie jak ser czy masło kroi swoim plastikowym nożem, sama odmierza i miesza składniki. Gotowe ciasta wykłada do foremek. Układa owoce. Miesza składniki  sałatkach. I sprząta , kiedy coś się rozleje czy rozsypie. Naprawdę świetnie sobie radzi. Kiedy ją chwale, to widzę tę dumę na jej buzi. Kiedy jej dziękuję za pomoc, zazwyczaj mówi: 'nie ma za co mamo albo 'proszę bardzo'. Słychać w jej głosie, że czuje się potrzebna i doceniona. A ja cieszę się, że sprawiłam jej radość i też jestem z niej bardzo dumna.

Wspólne gotowanie wraz z dzieckiem to naprawde świetna zabawa i bardzo kreatywnie spędzony czas. Dzięki temu, że pozwalamy maluchowi od początku uczestniczyć w domowych obowiązkach, uczymy go odpowiedzialności za powierzone funkcje, obdarzamy zaufaniem, pokazujemy, że te obowiązki zamiast nudne, mogą być bardzo ciekawe i pożądane. Poza tym spedzamy wspolnie z dzieckiem czas, angażujemy je w domową codzienność, dzięki czemu dziecko uczy się pomagać, nabyw nowych umiejętności, poznaje nowe słowa, czuje sie przez nas docenione, wzmacia się jego poczucie wartości i poczucie dumy z własnych osiągnięć. 'Upiekłyśmy dziś ciasto' brzmi o wiele fajniej, niż 'upiekłam je sama'. I o ile lepiej smakuje :)

Polecam praktykę! :)

ZIMOWA MODA CIĄŻOWA

Druga połowa ciąży zdecydowanie zmusza kobietę do przeszukiwania internetu, sklepów stacjonarnych i obdzwaniania znajomych w poszukiwaniu wygodnych, praktycznych i ładnych ubrań, które pięknie podkreślą i jednocześnie zakryją rosnący brzuszek. Wiele osób mieści się w swoje ubrania sprzed ciąży do mniej więcej 16-20 tygodnia. Po tym okresie brzuszek nagle 'wyskakuje' i rośnie w szybszym tempie, dlatego często trzeba pożegnać się z większością przedciążowych ubrań na rzecz kilku, które zostaną z nami do urodzin maluszka, a czasem nawet do kilku miesięcy po urodzeniu, kiedy to nasze ciało wróci do formy.

Pierwszą ciążę nosiłam głównie w okresie letnim. Co prawda termin porodu miałam na początek listopada, ale jesień była wyjątkowo ciepła, więc ominęło mnie szukanie cieplejszych ubrań. Przyznam, że wtedy miałam zdecydowanie mniejszy problem z doborem ciążowej garderoby. W lecie z powodzeniem wystarczało mi kilka luźnych sukienek, 2 spódnice, szorty i mnóstwo luźniejszych t-shirtów. We wrześniu i październiku  nosiłam głównie getry i tuniki. 
A teraz po dwudziestym którymś już tygodniu drugiej ciąży okazało się, że nie mam się za bardzo w co ubrać, a tymczasem zima nadciąga wielkimi krokami. Ubrania ciążowe nie należą do najtańszych i nie chciałabym inwestować zbyt wiele pieniędzy w garderobę, którą ponoszę przez kolejnych kilka miesięcy. Chciałabym jednak czuć się dobrze, ładnie i kobieco. Dlatego postanowiłam znaleźć swój złoty środek. W szafie mam wciąż kilka luźnych swetrów i legginsów z luźną gumką, wiec je wykorzystam. Z poprzedniej ciąży zostały mi jeansy ciążowe, kilka dzianinowych tunik i koszul. W sieciówkach kupiłam 2 luźne swetry za rozsądną cenę. Przyjaciółka pożyczyła mi drugą parę milutkich w dotyku jeansów o fajnym kroju, a w second handach wynalazłam cały stos nowiuteńkich dzianinowych i bawełnianych tunik i kilka luźnych bluzek za grosze, które noszę z legginsami. Jedyne, co mi pozostało do wynalezienia w trybie natychmiastowym, to ciepły płaszczyk albo kurtka oraz ładne i wygodne bawełniane biustonosze. Ze znalezieniem i jednego i drugiego mam problem. Dlatego, jeśli jesteście w posiadaniu zimowego ciążowego okrycia wierzchniego w rozmiarze S, to dajcie proszę znać. Chętnie też skorzystam z porad, gdzie zaopatrzyć się w bawełnianą ciążową bieliznę za rozsądną cenę :)

Ładnie, modnie i wygodnie



1.   2.   3.  4.  5.  6.  7.



1.  2.  3.  4.  5. 






1.   2.   3.   4.

TRADYCJA PISANIA KARTEK ŚWIĄTECZNYCH

Pamiętam, jak kilka tygodni przed świętami rodzice siadali i spisywali w notesie, do kogo będą pisać i wysyłać świąteczne kartki. Na liście była najbliższa rodzina, przyjaciele ze studiów, znajomi, rodzina dalsza. Mnóstwo ludzi, mniej lub bardziej z nami spokrewnionych i nam dzieciom znanych. Dzięki temu były opowieści i piękne historie, mnóstwo wspomnień i radości. Kiedy już lista była zamknięta, tato kupował około 20/30 kartek świątecznych i wraz z mamą wypisywali je i wysyłali. Była to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych w naszym domu, która działała również w drugą stronę. Bo do nas również przychodziły tony kartek. I jako dzieci uwielbialiśmy to ponad wszystko. Wyczekiwaliśmy listonosza każdego dnia i wypytywaliśmy, czy ma dla nas jakieś kartki. W dzień Bożego Narodzenia zbierała się ich prawdziwa kolekcja, którą ustawialiśmy w kuchni na starym kredensie i codziennie przeglądaliśmy, czytaliśmy, wybieraliśmy najpiękniejszą i szukaliśmy, czy my również jesteśmy ujęci w życzeniach.

Ta piękna tradycja zachowała się oczywiście do dziś. Ale przyznam, że ilość pisanych i otrzymywanych kartek jest o wiele mniejsza niż kilkanaście lat temu. A szkoda, bo to taki cudowny zwyczaj. Będąc w liceum czy na studiach wysyłałam mnóstwo ręcznie pisanych listów do przyjaciół i mamy. Potem przyszła era maili i z czasem zamieniłam papierowe kartki na ekran komputera. Bo jakoś tak szybciej i wygodniej. Kartki okolicznościowe wysyłam do dziś, ale listy bardzo rzadko. A przecież uwielbiałam ten cały rytuał wybierania papeterii w sklepie, szukania długopisu, który się nie rozmazuje, pisania wieczorami, ozdabiania kopert, wysyłania, a później oczekiwania na odpowiedź. Otrzymane listy do dzisiaj są zapakowane w piękne pudełka. Są w nich również wszystkie kartki okolicznościowe, które do nas przychodzą i które dostajemy na różne okazje. Kiedyś nasze dzieci będą miały niesamowitą frajdę w ogladaniu ich i wybieraniu najpiękniejszych, a my będziemy czule wspominać minione lata. Czy moglibyśmy tak zrobić z mailem? Z internetową kartką? Raczej nie. Do nich nigdy nie wrócimy, nigdy po raz drugi ich nie przeczytamy.

Moja córeczka ma już 3 latka i jest wspaniałą partnerką do różnych działań. Cudownie się z nią gotuje, sprząta i dekoruje. Uwielbia być angażowana we wszystko, co dotyczy naszego domowego życia. Dlatego już za kilka dni siądziemy wszyscy razem i wspólnie zrobimy kartki świąteczne. A później razem napiszemy najpiękniejsze życzenia. Dzięki temu spędzimy wspaniały czas, będziemy się twórczo bawić i przypomnimy sobie, jak ważne jest dbanie o najbliższych oraz sprawianie im małych radości.

W tym roku kartki od nas dostaną wszyscy nasi najbliźsi i przyjaciele. Nie będzie wyjątków. Kartki pojadą do tych starych i do nowych, do bliższych i dalszych. A to dzięki inspiracji, która przyszła od Uli z Frimi. Ula swoimi przepięknymi kartkami przpomniała mi, jak ważna jest tradycja pisania. Ta twórcza mama sama tworzy cudne kartki na różne okazje, właśnie po to, żeby podtrzymać te ważną tradycję. Zresztą zobaczcie sami, jakie cuda z nutą czułego humoru możecie u niej znaleźć.

A już niebawem dzięki Uli, będziecie mogli wygrać zestaw jej pięknych kartek świątecznych w konkursie na blogu :)






Te wspaniałe kartki i inne cuda znajdziecie na stronie Uli, na którą już dziś serdecznie zapraszam.


BEZPIECZNY DOM - MIEJSCEM IDEALNYM DLA DLA ROSNĄCEGO BRZDĄCA

Źródło

Jeszcze kiedy dziecko jest malutkie i większość czasu spędza w pozycji leżącej warto zadbać o przygotowanie domu, w taki sposób, żeby maleństwo mogło go bezpiecznie odkrywać, jak troszkę podrośnie. Oszczędzi to niepotrzebnego stresu nam rodzicom, a dziecku da możliwość spokojnego eksplorowania świata.

Maluszek rośnie bardzo szybko. Ze spokojnego noworodka szybko zmienia się w energiczne niemowlę. Nie zdążymy sie obejrzec, jak samodzielnie siada, przekręca na brzuszek, a potem wstaje. A potem z każdym dniem jego rozwój przyśpiesza. Codziennie uczy się nowych rzeczy. Jest ciekawski i chce poznawać otaczający go świat.
Pamiętajmy, że dziecko nie zdaje sobie sprawy z czekających na niego niebezpieczeństw, nie ma lęku przed upadkiem, skaleczeniem, poparzeniem. To my rodzice stoimy na straży bezpieczeństwa naszych dzieci. Naszą rolą jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i ułatwienie odkrywania nowych terytoriów.

Zawsze warto postawić się w pozycji dziecka i zobaczyć, dokąd mogłoby dosięgnąć ze swojej wysokości, a także spróbować pomyśleć jego tokiem myślenia i wyobrazić sobie, co może być dla niego najbardziej atrakcyjne.

Kiedy pracowałam w Wielkiej Brytanii w organizacji Early Years, przeszłam kilka szkoleń na temat bezpieczeństwa w domu. Temat ten był bardzo często poruszany na zebraniach i spotkaniach w naszym biurze. Rozmawialiśmy o tym z rodzicami, organizowaliśmy dla nich warsztaty, rozdawaliśmy im ulotki. Mieliśmy nawet wypożyczalnię zabezpieczeń. Rodzice mogli wypożyczyć bramkę na schody, zabezpieczenia do szuflad, na kominek.

W Polsce, odkąd jestem mamą, nie widziałam żadnej ulotki mówiącej, żeby uważać z gorącymi napojami, żeby zamykać okna, bo dzieci lubią się wdrapywać na parapety czy zakładać ochraniacze na kanciaste meble. A przecież największy odsetek hospitalizowanych dzieci oraz tych, przyjeżdzających codziennie na szpitalne izby przyjeć, to dzieci właśnie z wypadków domowych. Poparzone, ze złamaną rączką, wstrząśnieniem mózgu. Sama podczas kilkuletniej pracy z rodzicami, spotkałam mnóstwo dzieci, które doświadczyły urazów ciała, wynikających z wypadków domowych.

Ja wychodzę z założenia, że lepiej przeciwdziałać niż leczyć, więc przygotowałam dla Was ściągę tych zabezpieczeń, które sprawdziły się u nas oraz tych, w które warto się zaopatrzyć i kilka rad, które pomogą Wam uchronić maluszka przez wypadkiem.

Zasady, o których warto pamiętać:

1. Nigdy nie zostawiaj dziecka samego podczas kąpieli. Dziecko moze się z łatwością przewrócić, poślizgnąć i zachłysnąć wodą. Przygotuj sobie wszystko, czego potrzebujesz do kąpieli, zanim włożysz dziecko do wanny. A jeśli czegoś zapomnisz, to poproś kogoś o pomoc, albo jeli musisz opuścić łazienkę, to weź dziecko ze sobą. Lepiej, żeby popłakało, że przerywasz mu kąpiel, niż żeby zrobiło sobie krzywdę.

2. Nigdy nie stawiaj gorących napojów w zasięgu dziecka. Poparzenia herbatą albo kawą należą do  najczęstszych wypadków domowych. Dziecko z łatwością potrafi chwycić ucho filiżanki i ściągnąć gorący napój na siebie. Nawet to, co dla nas jest ciepłe, dla kilkumiesięcznego dziecka jest gorące i powoduje ogromne poparzenia.

3. Nigdy nie zostawiaj dziecka, które porusza się już samodzielnie, samego na balkonie. Dzieci uwielbiają oglądać, co sie dzieje za barierką. A ciekawość podsuwa im rozmaite pomysły. Z łatwością mogą podsunąć sobie krzesło czy doniczkę, żeby stanąć i zobaczyć, co dzieje sie na dole. A tu już blisko do upadku.

4. Jeśli prasujesz przy dziecku, to rób to w taki sposób, żeby żelazko oraz deska do prasowania były dla niego niedostępne. Maluszek może podbiec, albo pociągnąć za kabel i ściągnąć gorące żelazko na siebie.

5. Nigdy nie zostawiaj na zewnątrz chemikaliów, takich jak płyny do prania, środki do czyszczenia, tabletki do zmywarki. Wszystkie tego typu produkty schowaj w jednym miejscu, które możesz łatwo zablokować przed dzieckiem. W niektórych płynach do czyszczenia zawarte są bardzo toksyczne i żrące substancje, które mogą wyrządzić ogromną krzywdę dziecku.

6. Tak samo postępuj w przypadku lekarstw. Nigdy nie trzymaj ich w zasięgu rączek dziecka. Najlepiej schowaj wszystkie leki w jednej szafce gdzieś wysoko, poza zasięgiem malca.

7. Kiedy gotujesz obiad przy dziecku, staraj się używać palników z tyłu kuchenki. Jeśli często używasz palników przednich, zaopatrz się w specjalne zabezpieczenie do kuchenki.
Pamietaj również o piekarniku. Większość nowych kuchenek ma wbudowane zabezpieczenia, chroniące przed otwarciem piakarnika przez dziecko. Używaj ich za każdym razem, kiedy włączasz piekarnik, a maluszek jest w domu.

8. Nie zostawiaj kieliszków z alkoholem w zasięgu dziecka. To, co dla nas jest normą, dla maluszka może okazać się bardzo szkodliwe.

9. Pamiętaj o chowaniu wszelkich ostrych przedmiotów, takich jak noże, nożyczki, narzędzia.

10. Nie zostawiaj nigdy dziecka samego bawiącego się z plastikowym workiem. Dzieci uwielbiają zakładać je na głowę, a jak wiemy folia całkowicie ogranicza dopływ tlenu.

11. Jeśli masz w domu żaluzje albo rolety, z których zwisają długie sznurki, to koniecznie zaopatrz się w specjalne zaślepki, na które nawiniesz sznurek. Dzieci wprost uwielbiają się bawić zwisającymi sznureczkami i niestety często się w nie zaplątują. Jeśli sznurek zakręci się wokół szyi, to jesteśmy krok od wypadku.


Sprzęty, które warto zainstalować, żeby stworzyć bezpieczny dom:

Antypoślizgowa mata do wanny.
Sprawdza się fantastycznie podczas kąpieli. Maluch, który zaczyna się przemieszczać, chodzić, wstawać w wannie, bo interesują go otaczające rzeczy jest o wiele bardziej bezpieczny na takiej macie, a procent, że poślizgnie się i upadnie zmniejsza się w bardzo dużym stopniu. My mamy matę kupioną za kilkanaście złotych w ikei i używamy jej do dziś.

Źródło



Zabezpieczenia na szafki, uniemożliwiające ich samodzielne otwarcie przez dziecko.
U nas świetnie się sprawdziły takie zabezpieczenia na szafkach kuchennych, szczególnie tej pod zlewem, gdzie trzymamy niektóre środki kuchenne oraz w szufladach, w których znajdują się noże, widelce, a także inne ostre przedmioty. 
Blokad szafek i szuflad jest wiele rodzajów i każdy powinien dopasować je do rodzaju i kształtu swoich mebli. Na tej stronie znalazłam chyba największy wybór.




Blokada na okno.
Przydaje się, jesli macie u siebie w domu okno, które otwiera się całe do środka bądź na zewnątrz i jest na tyle nisko, że dziecko po wejściu na krzesło jest w stanie do niego dosięgnąć. My mamy 2 takie okna i powiem Wam, że założone na nich blokady gwarantują mi spokój ducha w ciągu dnia.



Ochraniacze na meble.

Jeśli macie kanciaste meble, to przydadzą Wam się ochraniaczeU nas sprawdziły się tylko częściowo. Były bardzo potrzebne, gdyż córeczka uwielbiała stawać przy ławie w salonie, a ława jest bardzo kanciasta, zrobiona z twardego drewna. Nie znaleźliśmy jednak takich, które przetrwałyby dlużej jak jeden dzień. Jak tylko pojawiało się coś na rogach stołu, córeczka automatycznie to zrywała, W końcu więc mąż obkleił ławę dookoła zwykłą gumową pianką w taśmie, która można znaleźć w wiekszości sklepów typu: castorama czy leroy merlin. Nie wyglądało to estetycznie, ale bezpieczeństwo dziecka przede wszystkim.





Osłona płyty kuchennej.
Jeśli dużo i często gotujecie, a Wasze dziecko wydaje się wyjątkowo zainteresowane, tym co się dzieje na kuchence, to warto zainwestować w specjalną osłonę płyty. Oszczędzi Wam to niepotrzebnego stresu, a dziecko ochroni przed poparzeniem.



Zaślepki do żaluzji okiennych.
Jeśli macie rolety z długimi sznurkami, to zaopatrzcie się w zaślepki do żaluzji okiennych. To takie małe kółeczka, w których schowacie zbyt długi sznurek od żaluzji. Dzieci bardzo lubią bawić się sznureczkami i zakładać je sobie wokół szyi.


Zaślepki na gniazdka.
W każdym domu przydadzą się zaślepki na gniazdka elektryczne. Dzieci uwielbiają zaglądać do gniazdek i praktycznie od momentu, kiedy raczkują jest to zazwyczaj pierwsza interesująca rzecz w zasięgu ich wzroku.


Piankowe puzzle.
Oprócz fajnej zabawy, można je użyć również jako zabezpieczenie dużej wykafelkwanej powierzchni. U nas sprawdziły się znakomicie i oszczędziły nam wiele stresu. Amelka często upadała, przy nauce chodzenia i jak to dziecko, zazwyczaj leciała na głowę. Żeby zamortyzować upadek wyłożyliśmy kolorowymi puzzlami wszystkie dostępne dla niej powierzchnie mieszkania, wyłożone kafelkami. Oszczędziło nam to chodzenia za nią krok w krok.




Barierka do łóżka.
Rosnącemu maluchowi, który przenosi się z niemowlęcego łóżeczka do większego łóżka z pewnością przyda się zabezpieczenie - barierka, która uchroni go przed upadkiem. Najprostszą i prawdopodobnie najtańszą znajdziecie w Ikei. 





Osłona kominka.
Jeśli macie w domu kominek, to przyda Wam się specjalna osłona, która uchroni malca przed oparzeniem.

Bramki na schody.
Jeśli macie w domu schody, to koniecznie załóżcie bramki. Nawet raczkujący maluch potrafi samodzielnie wejść na schody, więc warto pomyśleć o takim zakupie dość wcześnie. Bramki powinny być dwie, jedna założona na górze, żeby dziecko nie spadło ze schodów, a druga na dole przed schodami, żeby maluszek sam na nie nie wchodził. Jest to spory wydatek, który jednak się opłaca, gdyż bramki starczaja nam prawie do 3 roku życia dziecka. .
U nas świetnie sprawdziły się również chodniczki na schody. Nasze schody są bardzo śliskie i dość strome. Dzięki chodniczkom po schodach chodzi się zdecydowanie stabilniej.
Źródło

Źródło

Wiele z wymienionych zabezpieczeń znajdziecie w sklepach: Ikea, Mothercare, Smyk oraz w sklepach internetowych, takich jak Bezpieczny Urwis.


POZBĄDŹ SIĘ POCZUCIA WINY


Poczucie winy jest nieodłącznie wpisane w macierzyństwo. Wiekszość z nas obwinia się o wszelkie trudności związane z wychowaniem małego człowieka. Za mało się bawimy z dzieckiem, zostawiamy je pod czyjąś opieką, wyjeżdzamy, zdarzy nam się krzyknąć, nie mamy wystarczająco cierplwości...i tak możnaby mnożyć przykłady. Najlepszą metodą na uporanie się z dołującym poczuciem winy, jest pozytywne myślenie, używanie pozytywnego języka i odkrycie tego, co je wywołuje.

Przede wszystkim - Wzmocnij pozytywne uczucia!

Pod spodem znajdziesz bardzo proste ćwiczenie, które pokazuje stany, w jakich większość mam chciałaby się znaleźć, oraz praktyczne sposoby na ich osiągnięcie.

Pomyśl chwilę i zdecyduj, który ze stanów, zwanych w ćwiczeniu - pozytywnym uczuciem, chciałabyś poczuć w najbliższym dniu. Zanotuj na kartce, jakie działania możesz podjąć, aby to osiągnąć. Pomogą Ci w tym - przykłady działań. Pamiętaj, że im prostszy sposób, tym łatwiej wprowadzić go w życie. Na przykład, jeśli chcesz mieć dobry nastrój, zrób jedną z rzeczy, którą od dawna odkładasz.

Pozytywne uczucie                                              Przykłady działań


Dobry nastrój                                                     Zrób jedną z rzeczy, którą od dawna odkładasz.

Zadowolenie                                                      Ciesz się tym, co masz i dziel się ze swoimi dziećmi.

Odpręzenie                                                         Weź długą kąpiel.

Spokój                                                               Napisz trzy rzeczy, które robisz dobrze, jako mama.

Przypływ energii                                                 Wybierz się na dłuższy spacer.

Szczęście                                                            Przytul dziecko i poczytaj mu albo opowiedz bajkę.

Rozbawienie                                                       Zrób coś, aby rozbawić dziecko. Ty też się uśmiechniesz.

Inne                                                                    Zrealizuj własny pomysł.


Wykonaj ćwiczenie i przejdź do czynów. Poczuj satysfakcję i radość, gdy zauważysz, że masz dobry nastrój, jesteś zadowolona, spokojna, pełna energii, szczęśliwa lub rozbawiona. Koncentrując się na tym, co chcesz osiągnąć, dostrzeżesz różnicę. Twoje dziecko także ją zauważy.



Korzystałam z książki pt." Akadema najlepszej mamy pod słońcem", Lorraine Thomas


WEEKEND W LONDYNIE

Ostatni weekend spędziliśmy wraz z mężem w Londynie. Córeczkę zostawiliśmy z ukochanymi dziadkami, a sami postanowiliśmy oderwać się choć na chwilę od rzeczywistości i skorzystać z ostatnich uroków jesiennej pogody. Kiedy tylko mamy taką możliwość czasową oraz finansową, staramy się planować krótkie jedno-dwudniowe podróże, pomiędzy wakacjami, żeby doładować baterie, zmienić perspektywę i nabrac energii na kilka kolejnych miesięcy. Tym razem za cel naszej podróży wyraliśmy stolicę Anglii. Odkąd przeprowadzilimy się do Polski z Wielkiej Brytanii, przyznam, że zawsze wracam na wyspy z wielką przyjemnością. Ot, taki sentyment!

Powiem Wam od razu, że nie sposób zwiedzić Londynu w dwa i pół dnia. Za żadne skarby. Można jedynie łyknąć co nieco klimatu tego wielkiego miasta i skorzystać w wszelkich oferowanych udogodnień, żeby zobaczyć, jak najwięcej. A jest, co oglądać, jest, co zwiedzać, gdzie spacerować, co obserwować i co jeść. Gigantyczna metropolia, niesamowita mieszanka kulturowa, zawrotne tempo i fantastyczny mega energetyczny klimat.

W naszych wyjazdach zawsze chodzi o odpoczynek, przyjemnośc, bycie razem i spokojne życie klimatem miejsca, w którym jesteśmy. Dlatego dawno temu zaniechaliśmy 'zaliczanie' zabytków na rzecz powolnego cieszenia się byciem 'tu i teraz' w swoim własnym tempie. Ta filozofia sprawia, że nasze wyjazdy są nieśpieszne, bezstresowe i przede wszystkim pozwalają nam na maksymalne bycie razem przez czas naszej podróży. 

Mając zatem bardzo mało czasu i wielkie plany, Londyn w dużej części zwiedziliśmy z pokładu widokowego autobusu, który objeżdza wszystkie najważniejsze punkty miasta, opowiada jego historię i daje możliwość wsiadania i wysiadania na trasie, kiedy tylko mamy na to ochotę. Bilet 48 godzinny starczył nam idealnie na czas naszej podróży. Dzięki możliwości wsiadania i wysiadania, wskakiwaliśmy do autobusu, kiedy byliśmy zmęczeni pokonywaniem długich dystansów pomiędzy najważniejszymi zabytkami i wysiadaliśmy dokładnie tam, gdzie planowaliśmy sobie pozwiedzać. 

Najprzyjemniejsze punkty naszej podróży, to chyba:
  1. Spacerowanie po znanej dzielnicy Nothing Hill. To miejsce z cudnym klimatem. Z jednej strony malusie , kolorowe domeczki, sklepiki i kramiki z wszelkiej maści dziwactwami, a z drugiej przepiękne rezydencje w stylu wiktoriańskim. Wcale się nie dziwię, że wszyscy chcą tam właśnie mieszkać :)
  2. Cogodzinne picie herbaty w lokalnych kafejkach z wielkimi witrynami, dającymi możliwość obserwowania pędzącego miasta (zważywszy na fakt, że było baaardzo zimno, w życiu nie wypiliśmy chyba aż tyle herbaty w ciągu tak krótkiego czasu). 
  3. Fish and Chips czyli typowa angielska ryba w cieście z grubo krojonymi frytkami, serwowana w lokalnych barach. Uwielbam! 
  4. Zakupy na znanej Oxford Street, najszybszej i najbardziej chyba zaludnionej ulicy Londynu. Czteropiętrowy sklep z zabawkami podbił nasze serca!
  5. English breakfast, czyli typowe angielskie śniadanie, złożone zazwyczaj ze smażonych jajek, słodkiej fasolki w sosie pomidorowym, bekonu, tostów, pomidorów, kiełbasek i grzybków, które w normalnych warunkach uznalibyśmy za szaleństwo. W Anglii jednak jesteśmy w stanie je zjeść przez 2 dni ze smakiem i wielką przyjemnością. No bo przecież nie jadamy tak codziennie.
  6. Obserwowanie tetniącego życiem i energią miasta, różnic kulturowych, przyglądanie się londyńskiej codzienności. Zabawna obserwacja: my ubrani w zimowe kurtki, czapki, szaliki, rękawiczki i wciąż trzęsący się z zimna, a miejscowi ubrani w sweterki i balerinki z odkrytymi gołymi stopami. Dzieci bez czapek, w cieńkich płaszczykach. Pamiętam tę rozbieżność z czasów, kiedy mieszkaliśmy w Wielkiej Brytanii. Polskie dzieci ubrane w zimowe kurtki, a miejscowe w wiosenne. Taki chyba rodzaj hartowania od małego.

 Zapraszam na krótką fotorelację!


Centrum Londynu z tętniącą życiem Oxford Street

Oko Londynu nad Tamizą, czyli obrotowy punkt widokowy

Stara katedra

Parlament i Big Ben w tle

Sklep Jamiego Oliver'a. Pieczywo jest wypiekane na miejscu

Jedna z kolorowych uliczek Nothing Hill

Budynek parlamentu i Big Ben

Tamiza, widok na twierdzę oraz biznesową częśc Londynu

Big Ben

Fontanna przed pałacem Buckingham

Lokalna smażalnia ryb

Jedna z kramikowych uliczek Nothing Hill

Nothing Hill

Przepiękne rezydencje Nothing Hill

Dzielnica Kensington

Sklep Harrods

Łuk z Marmuru

Jeden z najstarszych pubów

Big Ben

Piękne stare budynki


Kościół św. Pawła



Tower Bridge




Słynne czerwone budki