TRADYCJA PISANIA KARTEK ŚWIĄTECZNYCH

Pamiętam, jak kilka tygodni przed świętami rodzice siadali i spisywali w notesie, do kogo będą pisać i wysyłać świąteczne kartki. Na liście była najbliższa rodzina, przyjaciele ze studiów, znajomi, rodzina dalsza. Mnóstwo ludzi, mniej lub bardziej z nami spokrewnionych i nam dzieciom znanych. Dzięki temu były opowieści i piękne historie, mnóstwo wspomnień i radości. Kiedy już lista była zamknięta, tato kupował około 20/30 kartek świątecznych i wraz z mamą wypisywali je i wysyłali. Była to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych w naszym domu, która działała również w drugą stronę. Bo do nas również przychodziły tony kartek. I jako dzieci uwielbialiśmy to ponad wszystko. Wyczekiwaliśmy listonosza każdego dnia i wypytywaliśmy, czy ma dla nas jakieś kartki. W dzień Bożego Narodzenia zbierała się ich prawdziwa kolekcja, którą ustawialiśmy w kuchni na starym kredensie i codziennie przeglądaliśmy, czytaliśmy, wybieraliśmy najpiękniejszą i szukaliśmy, czy my również jesteśmy ujęci w życzeniach.

Ta piękna tradycja zachowała się oczywiście do dziś. Ale przyznam, że ilość pisanych i otrzymywanych kartek jest o wiele mniejsza niż kilkanaście lat temu. A szkoda, bo to taki cudowny zwyczaj. Będąc w liceum czy na studiach wysyłałam mnóstwo ręcznie pisanych listów do przyjaciół i mamy. Potem przyszła era maili i z czasem zamieniłam papierowe kartki na ekran komputera. Bo jakoś tak szybciej i wygodniej. Kartki okolicznościowe wysyłam do dziś, ale listy bardzo rzadko. A przecież uwielbiałam ten cały rytuał wybierania papeterii w sklepie, szukania długopisu, który się nie rozmazuje, pisania wieczorami, ozdabiania kopert, wysyłania, a później oczekiwania na odpowiedź. Otrzymane listy do dzisiaj są zapakowane w piękne pudełka. Są w nich również wszystkie kartki okolicznościowe, które do nas przychodzą i które dostajemy na różne okazje. Kiedyś nasze dzieci będą miały niesamowitą frajdę w ogladaniu ich i wybieraniu najpiękniejszych, a my będziemy czule wspominać minione lata. Czy moglibyśmy tak zrobić z mailem? Z internetową kartką? Raczej nie. Do nich nigdy nie wrócimy, nigdy po raz drugi ich nie przeczytamy.

Moja córeczka ma już 3 latka i jest wspaniałą partnerką do różnych działań. Cudownie się z nią gotuje, sprząta i dekoruje. Uwielbia być angażowana we wszystko, co dotyczy naszego domowego życia. Dlatego już za kilka dni siądziemy wszyscy razem i wspólnie zrobimy kartki świąteczne. A później razem napiszemy najpiękniejsze życzenia. Dzięki temu spędzimy wspaniały czas, będziemy się twórczo bawić i przypomnimy sobie, jak ważne jest dbanie o najbliższych oraz sprawianie im małych radości.

W tym roku kartki od nas dostaną wszyscy nasi najbliźsi i przyjaciele. Nie będzie wyjątków. Kartki pojadą do tych starych i do nowych, do bliższych i dalszych. A to dzięki inspiracji, która przyszła od Uli z Frimi. Ula swoimi przepięknymi kartkami przpomniała mi, jak ważna jest tradycja pisania. Ta twórcza mama sama tworzy cudne kartki na różne okazje, właśnie po to, żeby podtrzymać te ważną tradycję. Zresztą zobaczcie sami, jakie cuda z nutą czułego humoru możecie u niej znaleźć.

A już niebawem dzięki Uli, będziecie mogli wygrać zestaw jej pięknych kartek świątecznych w konkursie na blogu :)






Te wspaniałe kartki i inne cuda znajdziecie na stronie Uli, na którą już dziś serdecznie zapraszam.


BEZPIECZNY DOM - MIEJSCEM IDEALNYM DLA DLA ROSNĄCEGO BRZDĄCA

Źródło

Jeszcze kiedy dziecko jest malutkie i większość czasu spędza w pozycji leżącej warto zadbać o przygotowanie domu, w taki sposób, żeby maleństwo mogło go bezpiecznie odkrywać, jak troszkę podrośnie. Oszczędzi to niepotrzebnego stresu nam rodzicom, a dziecku da możliwość spokojnego eksplorowania świata.

Maluszek rośnie bardzo szybko. Ze spokojnego noworodka szybko zmienia się w energiczne niemowlę. Nie zdążymy sie obejrzec, jak samodzielnie siada, przekręca na brzuszek, a potem wstaje. A potem z każdym dniem jego rozwój przyśpiesza. Codziennie uczy się nowych rzeczy. Jest ciekawski i chce poznawać otaczający go świat.
Pamiętajmy, że dziecko nie zdaje sobie sprawy z czekających na niego niebezpieczeństw, nie ma lęku przed upadkiem, skaleczeniem, poparzeniem. To my rodzice stoimy na straży bezpieczeństwa naszych dzieci. Naszą rolą jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i ułatwienie odkrywania nowych terytoriów.

Zawsze warto postawić się w pozycji dziecka i zobaczyć, dokąd mogłoby dosięgnąć ze swojej wysokości, a także spróbować pomyśleć jego tokiem myślenia i wyobrazić sobie, co może być dla niego najbardziej atrakcyjne.

Kiedy pracowałam w Wielkiej Brytanii w organizacji Early Years, przeszłam kilka szkoleń na temat bezpieczeństwa w domu. Temat ten był bardzo często poruszany na zebraniach i spotkaniach w naszym biurze. Rozmawialiśmy o tym z rodzicami, organizowaliśmy dla nich warsztaty, rozdawaliśmy im ulotki. Mieliśmy nawet wypożyczalnię zabezpieczeń. Rodzice mogli wypożyczyć bramkę na schody, zabezpieczenia do szuflad, na kominek.

W Polsce, odkąd jestem mamą, nie widziałam żadnej ulotki mówiącej, żeby uważać z gorącymi napojami, żeby zamykać okna, bo dzieci lubią się wdrapywać na parapety czy zakładać ochraniacze na kanciaste meble. A przecież największy odsetek hospitalizowanych dzieci oraz tych, przyjeżdzających codziennie na szpitalne izby przyjeć, to dzieci właśnie z wypadków domowych. Poparzone, ze złamaną rączką, wstrząśnieniem mózgu. Sama podczas kilkuletniej pracy z rodzicami, spotkałam mnóstwo dzieci, które doświadczyły urazów ciała, wynikających z wypadków domowych.

Ja wychodzę z założenia, że lepiej przeciwdziałać niż leczyć, więc przygotowałam dla Was ściągę tych zabezpieczeń, które sprawdziły się u nas oraz tych, w które warto się zaopatrzyć i kilka rad, które pomogą Wam uchronić maluszka przez wypadkiem.

Zasady, o których warto pamiętać:

1. Nigdy nie zostawiaj dziecka samego podczas kąpieli. Dziecko moze się z łatwością przewrócić, poślizgnąć i zachłysnąć wodą. Przygotuj sobie wszystko, czego potrzebujesz do kąpieli, zanim włożysz dziecko do wanny. A jeśli czegoś zapomnisz, to poproś kogoś o pomoc, albo jeli musisz opuścić łazienkę, to weź dziecko ze sobą. Lepiej, żeby popłakało, że przerywasz mu kąpiel, niż żeby zrobiło sobie krzywdę.

2. Nigdy nie stawiaj gorących napojów w zasięgu dziecka. Poparzenia herbatą albo kawą należą do  najczęstszych wypadków domowych. Dziecko z łatwością potrafi chwycić ucho filiżanki i ściągnąć gorący napój na siebie. Nawet to, co dla nas jest ciepłe, dla kilkumiesięcznego dziecka jest gorące i powoduje ogromne poparzenia.

3. Nigdy nie zostawiaj dziecka, które porusza się już samodzielnie, samego na balkonie. Dzieci uwielbiają oglądać, co sie dzieje za barierką. A ciekawość podsuwa im rozmaite pomysły. Z łatwością mogą podsunąć sobie krzesło czy doniczkę, żeby stanąć i zobaczyć, co dzieje sie na dole. A tu już blisko do upadku.

4. Jeśli prasujesz przy dziecku, to rób to w taki sposób, żeby żelazko oraz deska do prasowania były dla niego niedostępne. Maluszek może podbiec, albo pociągnąć za kabel i ściągnąć gorące żelazko na siebie.

5. Nigdy nie zostawiaj na zewnątrz chemikaliów, takich jak płyny do prania, środki do czyszczenia, tabletki do zmywarki. Wszystkie tego typu produkty schowaj w jednym miejscu, które możesz łatwo zablokować przed dzieckiem. W niektórych płynach do czyszczenia zawarte są bardzo toksyczne i żrące substancje, które mogą wyrządzić ogromną krzywdę dziecku.

6. Tak samo postępuj w przypadku lekarstw. Nigdy nie trzymaj ich w zasięgu rączek dziecka. Najlepiej schowaj wszystkie leki w jednej szafce gdzieś wysoko, poza zasięgiem malca.

7. Kiedy gotujesz obiad przy dziecku, staraj się używać palników z tyłu kuchenki. Jeśli często używasz palników przednich, zaopatrz się w specjalne zabezpieczenie do kuchenki.
Pamietaj również o piekarniku. Większość nowych kuchenek ma wbudowane zabezpieczenia, chroniące przed otwarciem piakarnika przez dziecko. Używaj ich za każdym razem, kiedy włączasz piekarnik, a maluszek jest w domu.

8. Nie zostawiaj kieliszków z alkoholem w zasięgu dziecka. To, co dla nas jest normą, dla maluszka może okazać się bardzo szkodliwe.

9. Pamiętaj o chowaniu wszelkich ostrych przedmiotów, takich jak noże, nożyczki, narzędzia.

10. Nie zostawiaj nigdy dziecka samego bawiącego się z plastikowym workiem. Dzieci uwielbiają zakładać je na głowę, a jak wiemy folia całkowicie ogranicza dopływ tlenu.

11. Jeśli masz w domu żaluzje albo rolety, z których zwisają długie sznurki, to koniecznie zaopatrz się w specjalne zaślepki, na które nawiniesz sznurek. Dzieci wprost uwielbiają się bawić zwisającymi sznureczkami i niestety często się w nie zaplątują. Jeśli sznurek zakręci się wokół szyi, to jesteśmy krok od wypadku.


Sprzęty, które warto zainstalować, żeby stworzyć bezpieczny dom:

Antypoślizgowa mata do wanny.
Sprawdza się fantastycznie podczas kąpieli. Maluch, który zaczyna się przemieszczać, chodzić, wstawać w wannie, bo interesują go otaczające rzeczy jest o wiele bardziej bezpieczny na takiej macie, a procent, że poślizgnie się i upadnie zmniejsza się w bardzo dużym stopniu. My mamy matę kupioną za kilkanaście złotych w ikei i używamy jej do dziś.

Źródło



Zabezpieczenia na szafki, uniemożliwiające ich samodzielne otwarcie przez dziecko.
U nas świetnie się sprawdziły takie zabezpieczenia na szafkach kuchennych, szczególnie tej pod zlewem, gdzie trzymamy niektóre środki kuchenne oraz w szufladach, w których znajdują się noże, widelce, a także inne ostre przedmioty. 
Blokad szafek i szuflad jest wiele rodzajów i każdy powinien dopasować je do rodzaju i kształtu swoich mebli. Na tej stronie znalazłam chyba największy wybór.




Blokada na okno.
Przydaje się, jesli macie u siebie w domu okno, które otwiera się całe do środka bądź na zewnątrz i jest na tyle nisko, że dziecko po wejściu na krzesło jest w stanie do niego dosięgnąć. My mamy 2 takie okna i powiem Wam, że założone na nich blokady gwarantują mi spokój ducha w ciągu dnia.



Ochraniacze na meble.

Jeśli macie kanciaste meble, to przydadzą Wam się ochraniaczeU nas sprawdziły się tylko częściowo. Były bardzo potrzebne, gdyż córeczka uwielbiała stawać przy ławie w salonie, a ława jest bardzo kanciasta, zrobiona z twardego drewna. Nie znaleźliśmy jednak takich, które przetrwałyby dlużej jak jeden dzień. Jak tylko pojawiało się coś na rogach stołu, córeczka automatycznie to zrywała, W końcu więc mąż obkleił ławę dookoła zwykłą gumową pianką w taśmie, która można znaleźć w wiekszości sklepów typu: castorama czy leroy merlin. Nie wyglądało to estetycznie, ale bezpieczeństwo dziecka przede wszystkim.





Osłona płyty kuchennej.
Jeśli dużo i często gotujecie, a Wasze dziecko wydaje się wyjątkowo zainteresowane, tym co się dzieje na kuchence, to warto zainwestować w specjalną osłonę płyty. Oszczędzi Wam to niepotrzebnego stresu, a dziecko ochroni przed poparzeniem.



Zaślepki do żaluzji okiennych.
Jeśli macie rolety z długimi sznurkami, to zaopatrzcie się w zaślepki do żaluzji okiennych. To takie małe kółeczka, w których schowacie zbyt długi sznurek od żaluzji. Dzieci bardzo lubią bawić się sznureczkami i zakładać je sobie wokół szyi.


Zaślepki na gniazdka.
W każdym domu przydadzą się zaślepki na gniazdka elektryczne. Dzieci uwielbiają zaglądać do gniazdek i praktycznie od momentu, kiedy raczkują jest to zazwyczaj pierwsza interesująca rzecz w zasięgu ich wzroku.


Piankowe puzzle.
Oprócz fajnej zabawy, można je użyć również jako zabezpieczenie dużej wykafelkwanej powierzchni. U nas sprawdziły się znakomicie i oszczędziły nam wiele stresu. Amelka często upadała, przy nauce chodzenia i jak to dziecko, zazwyczaj leciała na głowę. Żeby zamortyzować upadek wyłożyliśmy kolorowymi puzzlami wszystkie dostępne dla niej powierzchnie mieszkania, wyłożone kafelkami. Oszczędziło nam to chodzenia za nią krok w krok.




Barierka do łóżka.
Rosnącemu maluchowi, który przenosi się z niemowlęcego łóżeczka do większego łóżka z pewnością przyda się zabezpieczenie - barierka, która uchroni go przed upadkiem. Najprostszą i prawdopodobnie najtańszą znajdziecie w Ikei. 





Osłona kominka.
Jeśli macie w domu kominek, to przyda Wam się specjalna osłona, która uchroni malca przed oparzeniem.

Bramki na schody.
Jeśli macie w domu schody, to koniecznie załóżcie bramki. Nawet raczkujący maluch potrafi samodzielnie wejść na schody, więc warto pomyśleć o takim zakupie dość wcześnie. Bramki powinny być dwie, jedna założona na górze, żeby dziecko nie spadło ze schodów, a druga na dole przed schodami, żeby maluszek sam na nie nie wchodził. Jest to spory wydatek, który jednak się opłaca, gdyż bramki starczaja nam prawie do 3 roku życia dziecka. .
U nas świetnie sprawdziły się również chodniczki na schody. Nasze schody są bardzo śliskie i dość strome. Dzięki chodniczkom po schodach chodzi się zdecydowanie stabilniej.
Źródło

Źródło

Wiele z wymienionych zabezpieczeń znajdziecie w sklepach: Ikea, Mothercare, Smyk oraz w sklepach internetowych, takich jak Bezpieczny Urwis.


POZBĄDŹ SIĘ POCZUCIA WINY


Poczucie winy jest nieodłącznie wpisane w macierzyństwo. Wiekszość z nas obwinia się o wszelkie trudności związane z wychowaniem małego człowieka. Za mało się bawimy z dzieckiem, zostawiamy je pod czyjąś opieką, wyjeżdzamy, zdarzy nam się krzyknąć, nie mamy wystarczająco cierplwości...i tak możnaby mnożyć przykłady. Najlepszą metodą na uporanie się z dołującym poczuciem winy, jest pozytywne myślenie, używanie pozytywnego języka i odkrycie tego, co je wywołuje.

Przede wszystkim - Wzmocnij pozytywne uczucia!

Pod spodem znajdziesz bardzo proste ćwiczenie, które pokazuje stany, w jakich większość mam chciałaby się znaleźć, oraz praktyczne sposoby na ich osiągnięcie.

Pomyśl chwilę i zdecyduj, który ze stanów, zwanych w ćwiczeniu - pozytywnym uczuciem, chciałabyś poczuć w najbliższym dniu. Zanotuj na kartce, jakie działania możesz podjąć, aby to osiągnąć. Pomogą Ci w tym - przykłady działań. Pamiętaj, że im prostszy sposób, tym łatwiej wprowadzić go w życie. Na przykład, jeśli chcesz mieć dobry nastrój, zrób jedną z rzeczy, którą od dawna odkładasz.

Pozytywne uczucie                                              Przykłady działań


Dobry nastrój                                                     Zrób jedną z rzeczy, którą od dawna odkładasz.

Zadowolenie                                                      Ciesz się tym, co masz i dziel się ze swoimi dziećmi.

Odpręzenie                                                         Weź długą kąpiel.

Spokój                                                               Napisz trzy rzeczy, które robisz dobrze, jako mama.

Przypływ energii                                                 Wybierz się na dłuższy spacer.

Szczęście                                                            Przytul dziecko i poczytaj mu albo opowiedz bajkę.

Rozbawienie                                                       Zrób coś, aby rozbawić dziecko. Ty też się uśmiechniesz.

Inne                                                                    Zrealizuj własny pomysł.


Wykonaj ćwiczenie i przejdź do czynów. Poczuj satysfakcję i radość, gdy zauważysz, że masz dobry nastrój, jesteś zadowolona, spokojna, pełna energii, szczęśliwa lub rozbawiona. Koncentrując się na tym, co chcesz osiągnąć, dostrzeżesz różnicę. Twoje dziecko także ją zauważy.



Korzystałam z książki pt." Akadema najlepszej mamy pod słońcem", Lorraine Thomas


WEEKEND W LONDYNIE

Ostatni weekend spędziliśmy wraz z mężem w Londynie. Córeczkę zostawiliśmy z ukochanymi dziadkami, a sami postanowiliśmy oderwać się choć na chwilę od rzeczywistości i skorzystać z ostatnich uroków jesiennej pogody. Kiedy tylko mamy taką możliwość czasową oraz finansową, staramy się planować krótkie jedno-dwudniowe podróże, pomiędzy wakacjami, żeby doładować baterie, zmienić perspektywę i nabrac energii na kilka kolejnych miesięcy. Tym razem za cel naszej podróży wyraliśmy stolicę Anglii. Odkąd przeprowadzilimy się do Polski z Wielkiej Brytanii, przyznam, że zawsze wracam na wyspy z wielką przyjemnością. Ot, taki sentyment!

Powiem Wam od razu, że nie sposób zwiedzić Londynu w dwa i pół dnia. Za żadne skarby. Można jedynie łyknąć co nieco klimatu tego wielkiego miasta i skorzystać w wszelkich oferowanych udogodnień, żeby zobaczyć, jak najwięcej. A jest, co oglądać, jest, co zwiedzać, gdzie spacerować, co obserwować i co jeść. Gigantyczna metropolia, niesamowita mieszanka kulturowa, zawrotne tempo i fantastyczny mega energetyczny klimat.

W naszych wyjazdach zawsze chodzi o odpoczynek, przyjemnośc, bycie razem i spokojne życie klimatem miejsca, w którym jesteśmy. Dlatego dawno temu zaniechaliśmy 'zaliczanie' zabytków na rzecz powolnego cieszenia się byciem 'tu i teraz' w swoim własnym tempie. Ta filozofia sprawia, że nasze wyjazdy są nieśpieszne, bezstresowe i przede wszystkim pozwalają nam na maksymalne bycie razem przez czas naszej podróży. 

Mając zatem bardzo mało czasu i wielkie plany, Londyn w dużej części zwiedziliśmy z pokładu widokowego autobusu, który objeżdza wszystkie najważniejsze punkty miasta, opowiada jego historię i daje możliwość wsiadania i wysiadania na trasie, kiedy tylko mamy na to ochotę. Bilet 48 godzinny starczył nam idealnie na czas naszej podróży. Dzięki możliwości wsiadania i wysiadania, wskakiwaliśmy do autobusu, kiedy byliśmy zmęczeni pokonywaniem długich dystansów pomiędzy najważniejszymi zabytkami i wysiadaliśmy dokładnie tam, gdzie planowaliśmy sobie pozwiedzać. 

Najprzyjemniejsze punkty naszej podróży, to chyba:
  1. Spacerowanie po znanej dzielnicy Nothing Hill. To miejsce z cudnym klimatem. Z jednej strony malusie , kolorowe domeczki, sklepiki i kramiki z wszelkiej maści dziwactwami, a z drugiej przepiękne rezydencje w stylu wiktoriańskim. Wcale się nie dziwię, że wszyscy chcą tam właśnie mieszkać :)
  2. Cogodzinne picie herbaty w lokalnych kafejkach z wielkimi witrynami, dającymi możliwość obserwowania pędzącego miasta (zważywszy na fakt, że było baaardzo zimno, w życiu nie wypiliśmy chyba aż tyle herbaty w ciągu tak krótkiego czasu). 
  3. Fish and Chips czyli typowa angielska ryba w cieście z grubo krojonymi frytkami, serwowana w lokalnych barach. Uwielbam! 
  4. Zakupy na znanej Oxford Street, najszybszej i najbardziej chyba zaludnionej ulicy Londynu. Czteropiętrowy sklep z zabawkami podbił nasze serca!
  5. English breakfast, czyli typowe angielskie śniadanie, złożone zazwyczaj ze smażonych jajek, słodkiej fasolki w sosie pomidorowym, bekonu, tostów, pomidorów, kiełbasek i grzybków, które w normalnych warunkach uznalibyśmy za szaleństwo. W Anglii jednak jesteśmy w stanie je zjeść przez 2 dni ze smakiem i wielką przyjemnością. No bo przecież nie jadamy tak codziennie.
  6. Obserwowanie tetniącego życiem i energią miasta, różnic kulturowych, przyglądanie się londyńskiej codzienności. Zabawna obserwacja: my ubrani w zimowe kurtki, czapki, szaliki, rękawiczki i wciąż trzęsący się z zimna, a miejscowi ubrani w sweterki i balerinki z odkrytymi gołymi stopami. Dzieci bez czapek, w cieńkich płaszczykach. Pamiętam tę rozbieżność z czasów, kiedy mieszkaliśmy w Wielkiej Brytanii. Polskie dzieci ubrane w zimowe kurtki, a miejscowe w wiosenne. Taki chyba rodzaj hartowania od małego.

 Zapraszam na krótką fotorelację!


Centrum Londynu z tętniącą życiem Oxford Street

Oko Londynu nad Tamizą, czyli obrotowy punkt widokowy

Stara katedra

Parlament i Big Ben w tle

Sklep Jamiego Oliver'a. Pieczywo jest wypiekane na miejscu

Jedna z kolorowych uliczek Nothing Hill

Budynek parlamentu i Big Ben

Tamiza, widok na twierdzę oraz biznesową częśc Londynu

Big Ben

Fontanna przed pałacem Buckingham

Lokalna smażalnia ryb

Jedna z kramikowych uliczek Nothing Hill

Nothing Hill

Przepiękne rezydencje Nothing Hill

Dzielnica Kensington

Sklep Harrods

Łuk z Marmuru

Jeden z najstarszych pubów

Big Ben

Piękne stare budynki


Kościół św. Pawła



Tower Bridge




Słynne czerwone budki