NORMANDII CZĘŚĆ DRUGA - MONT-SAINT-MICHEL

Jadąc w stronę Mont-Saint-Michel zastanawialiśmy się, co jest takiego wyjatkowego w tym miejscu, że jest  ono uznane za jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc na świecie? Co może być takiego niesamowitego w wyspie? Byliśmy w zeszłym roku w okolicach Primostenu-przepięknej Chorwackiej wysepki, teraz połączonej z lądem, położonej warstwowo na skałach. Kształtem bardzo przypominającej Mont-Saint-Michel. A jednak nie jest ona tak rozsławiona, jak ta francuska. Odpowiedź pojawiła się sama, zupełnie znienacka. Jeszcze na autostradzie, około 30 km od Mont-Saint-Michel. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam coś niesamowitego. Zachmurzone niebo i zarys wyspy na tle chmur. Zjawiskowy widok. Tak jakby chmura przybrała jej kształt, albo jakby ktoś ja tam namalował. Nie mogłam się napatrzeć. 

Mont-Saint-Michel to miasto, wyspa, sanktuarium i miejsce pielgrzymek. Połączona jest z lądem wąskim przesmykiem. Samochód zostawiamy na specjalnym parkingu i albo dcydujemy się na podróż autobusem, który podwiezie nas do stóp wyspy, albo idziemy 2 km na pieszo. Oczywiście, że na pieszo! Droga jest prosta, płaska i bardzo widokowa. Przed nami przepiękny widok. Wyspa Mont-Saint-Michel, która z każdym krokiem przybliża nam swoje oblicze. Z rana osnuta jeszcze lekką mgłą, a w południe promieniująca w słońcu. Z oddali widzimy szare mury klasztoru i strzelistą wieżę kościoła. Widok majestatyczny i trochę posępny. Po przekroczeniu murów miasta czeka na nas prawdziwa niespodzianka. Średniowieczne miasteczko tętniące życiem. Przepiękne, kolorowe, magiczne. Wrażenie jakbyśmy cofnęli się w czasie. Sklepiki, restauracje, stare szyldy, tlumy turystów i mnóstwo schodów, które prowadzą do klasztoru i do kościoła na samej górze wysepki. Amelka zachwycona schodami wdrapała się na samą górę i zachwycona biegała po pięknym ogrodzie w klasztornym krużganku. My zachwyceni byliśmy widokiem z góry na zatokę. Był czas odpływu i nie było widać morza, ale różnokolorowe mielizny zrobiły na nas wrażenie. 

Mnóstwo pokoi, komnat, krużganków, ukrytych schodów i ogrodów. Jest gdzie chodzić i co zwiedzać. My po długiej wspinaczce po schodach, wnoszeniu wózka i wszystkich toreb, które mieliśmy ze sobą na wszelki wypadek, jak to bywa z małym brzdącem oraz przejściu kilku klasztornych komnat, znaleźliśmy sekretny ogród, w którym zjedliśmy nasz lunch i napawaliśmy się otaczającym nas widokiem, a Amelka biegała szczęśliwa za gołąbkami. 

W okolicy wyspy urocze miasteczka, które zachowały swój stary styl, kamienne domy, piękne farmy, pyszne jedzenie, pola uprawne. Cisza, spokój i prawdziwy relaks.

Z pewnością wiemy już, dlaczego miejsce to jest jednym z najczęściej odwiedzanych na świecie. Niby zwyczajne, a jednak wyjątkowe.
Jeśli macie ochotę przeczytać calą naszą francuską przygodę wakacyjną to bardzo zapraszam do wcześniejszych postów.

































0 komentarze:

Prześlij komentarz