NOWE ŻYCIE STARYCH ZABAWEK

Jestem idelistką i tradycjonalistką. Uwielbiam wszelkie sposoby dbania o tradycje i wspomnienia. Kocham słuchać historii z dzieciństwa, opowieści z dawnych czasów. Lubię oglądać zdjęcia i albumy, dopytywać o szczegóły. Bardzo ważne są dla mnie rodzinne święta, obchodzenie urodzin i rocznic. Ofiarowywanie prezentów, pisanie kartek, kolekcjonowanie pamiątek. Uwielbiam stare rzeczy, z duszą i z historią.  

Kiedy byłam małą dziewczynką moja mama zapisywała wszystkie ważne momenty mojego życia w Albumie Dziecka, który po prostu ubóstwiałam oglądać i słuchać zapisanych w nim historii. Potem przyszedł czas na zabawki. Odkąd pamiętam, wiedziałam, że mama przechowuje nasze-czyli moje i mojego rodzeństwa zabawki na strychu. Chodziłam tam często robić mamie bałagan. Wyciągałam z worków stare lalki i książki i z rozkoszą je oglądałam. Robiłam to, kiedy byłam dzieckiem, nastolatką i studentką. Zawsz z przyjemnością.
Część ulubionych książek z dzieciństwa dostałam, po ślubie, kiedy zaczęłam tworzyć swój własny dom. Są to stare, prawie rozpadajace się książki i baśnie, które mój tata czytał nam codziennie na dobranoc. Teraz czekają na moment, aż Amelka podrośnie na tyle, że ja będę mogła je czytać jej na dobranoc.

Rozczuliła mnie babcia mojego męża, podczas tegorocznych wakacji. Przyniosła Amelce cały worek starych zabawek. Wszystkie należały kiedyś do tatusia Amelki. Uwielbiam się bawić, więc byłam zahwycona. Może nawet bardziej od Amelki. gdyż zdawałam sobie sprawę z wartości sentymentalnej tych zabawek.
Nie uwierzycie. Były tam plastikowe pudełeczka, bardzo teraz popularne. Kwadratowe pudełka, które wkłada się jedno w drugie albo buduje z nich wieżę. Niesamowite, że były znane już ponad 30 lat temu. Była tam farma ze zwierzętami i płotkami w stanie idealnym, klocki, z których można budować różne domki, a także kilka kolorowych książeczek. Wszystkie świetnie zachowane i wszystkie aktualne. Nic się teraz nie zmieniło. Mamy teraz dokładnie takie same zabawki.
Powyciągałyśmy wszystkie zabawki z wora, rozstawiłyśmy je na stoliku i bawiłyśmy się nimi codziennie podczas naszego pobytu. Nie zabraliśmy ich ze sobą do domu, bo za każdym razem, kiedy tam wrócimy, one będa tam zawsze na nas czekać i przypominać nam piękne i wartościowe chwile.

Dla mnie przygoda ze starymi zabawkami to wspaniała podroż do dzieciństwa. To moment na pobycie z dzieckiem, które w nas mieszka, to pozwolenie sobie na piękną refleksję i być może super zabawę. To chwila rodzinna. Dla nas to przypomnienie pięknych, beztroskich chwil, a dla naszych pociech możliwość uczestniczenia w części naszego życia, której nie znaja, a która może być dla nich niesamowicie atrakcyjna.
Polecam wszystkim. Szczególnie teraz w okresie wakacyjnym. Jeśli jedziecie do swoich rodziców albo dziadków, wybierzcie się na strych albo do piwnicy, zapytacie ich o wspomnienia, poszukajcie skarbów z dzieciństwa. Na pewno znajdziecie więcej niz się spodziewacie.
To poczucie w środku, w sercu, że jesteśmy dziećmi, że kiedyś nasz świat był bestroski i radosny i że ktoś tak pieknie się zaopiekował naszymi wspomnieniai to po prostu bezcenne.

Konieczcie podzielcie się z nami, jakie zabawki Wam się udało znaleźć!

Plastikowe pojemniczki, które mają ponad 30 lat.

Są bardzo podobne do tych, którymi bawi się teraz Amelka.

Niesamowite, że wciąż aktualne.

Farma w idealnym stanie.

Klocki, z których możemy budować domki.

Wszystkie zabawki Amelki tatusia.

Konik na biegunach, który kiedyś należał do tatusia Amelki.

 Książki mojego dzieciństwa.

 Moja ulubiona księga baśni.

Album tatusia Amelki.

Książeczka rozkładana, uwielbiana przeze mnie.


5 komentarze:

  1. Też mamy trochę zabawek "po nas" - i M. je kocha!

    A ukochaną zabawką est gumowy piesek do kąpieli, który należał do... dziadka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam masę książek po sobie, zabawki praktycznie wszystkie poszły w świat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, stare zabawki mają duszę. A zabawa nimi jest jakaś inna, magiczna :)

    OdpowiedzUsuń