WSPÓLNE GOTOWANIE WRAZ Z DZIECKIEM TO WSPANIAŁA ZABAWA


Odkąd urodziła się nasza córeczka, naturalną koleją rzeczy było to, że brała udział w codziennym domowym życiu, obowiązkach i naszych codziennych rytuałach. Bardzo lubiłam, kiedy mi asystowała przy gotowaniu, pieczeniu czy praniu. Lubiłam jej opowiadać o tym, co robię i co się dzieje wkoło. Jeszcze kiedy była bardzo malusia, sadzałam ją w bujaczku w kuchni, kiedy przygotowywałam posiłek i opowiadałam o każdej czynności, którą wykonywałam. Pokazywałam warzywa, opisywałam kolory, dawałam do powąchania delikatne przyprawy i różne składniki potraw.  A ona z różnymi zaciekawionymi minkami reagowała na nowe doznania. 

Kiedy troszkę podrosła, sadzałam ją w wysokim krzesełku blisko blatu kuchennego i pozwalałam oglądać proces pieczenia i gotowania z bliska. Czasem dawałam do podgryzania surowe warzywa i owoce albo z moją pomocą pozwalałam jej mieszać składniki do ciasta. A kiedy znów trochę urosła, kiedy miała tak około roku, podczas pieczenia ciasta, przesypywałam odmierzone wcześniej składniki do kubeczków, stawiałam na podłodze dużą miskę (największą, jaką miałam), siadałyśmy obie na podłodze i wsypywałyśmy kolejno składniki do miski, a potem wspólnie mieszałyśmy. Pozwalałam próbować suche składniki, takie jak mąka, cynamon czy cukier. Kiedy już dodałyśmy do ciasta jajka, próbowanie się kończyło, ale córcia bardzo szybko nauczyła się, że są rzeczy, których obie próbujemy, dotykamy, które są dozwolone, a są takie, których brać do buzi nie wolno. Bałagan był oczywiście zazwyczaj straszny przy takim wspólnym pieczeniu, ale za to jaka zabawa! :) Do tego świetnie spędzony czas i najlepsza zmysłowa nauka życia. 


Dziś Amelka ma prawie 3 latka i uwielbia pomagać. Kiedy zabieram się do gotowania obiadu, podstawia sobie taboret pod blat kuchenny i pyta, co może zrobić. Sama myje i suszy warzywa, miękkie składniki, takie jak ser czy masło kroi swoim plastikowym nożem, sama odmierza i miesza składniki. Gotowe ciasta wykłada do foremek. Układa owoce. Miesza składniki  sałatkach. I sprząta , kiedy coś się rozleje czy rozsypie. Naprawdę świetnie sobie radzi. Kiedy ją chwale, to widzę tę dumę na jej buzi. Kiedy jej dziękuję za pomoc, zazwyczaj mówi: 'nie ma za co mamo albo 'proszę bardzo'. Słychać w jej głosie, że czuje się potrzebna i doceniona. A ja cieszę się, że sprawiłam jej radość i też jestem z niej bardzo dumna.

Wspólne gotowanie wraz z dzieckiem to naprawde świetna zabawa i bardzo kreatywnie spędzony czas. Dzięki temu, że pozwalamy maluchowi od początku uczestniczyć w domowych obowiązkach, uczymy go odpowiedzialności za powierzone funkcje, obdarzamy zaufaniem, pokazujemy, że te obowiązki zamiast nudne, mogą być bardzo ciekawe i pożądane. Poza tym spedzamy wspolnie z dzieckiem czas, angażujemy je w domową codzienność, dzięki czemu dziecko uczy się pomagać, nabyw nowych umiejętności, poznaje nowe słowa, czuje sie przez nas docenione, wzmacia się jego poczucie wartości i poczucie dumy z własnych osiągnięć. 'Upiekłyśmy dziś ciasto' brzmi o wiele fajniej, niż 'upiekłam je sama'. I o ile lepiej smakuje :)

Polecam praktykę! :)

10 komentarze:

  1. Tak zgadzam się z Tobą. Ja też angażuję Stasia w różne domowe czynności. Jego ulubione zadania, to wkładanie prania do pralki i mycie lustra. Lubi też wspólne pieczenie, szczególnie przesypywanie mąki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo dla Stasia! Dzieci naprawdę lubią pomagać. Amelka też uwielbia wkładanie prania i rozwieszanie go :) A ja lubię najbardziej obserwować, jak odkurza. Robi to z taka powagą i przejęciem, że aż rozczula :)

      Usuń
  2. My też mamy w domu młodego kuchcika ....
    Dzielnie pomaga przy swoich ukochanych muffinkach a potem dzielnie też wylizuje miskę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, wylizywanie miski po cieście...mniam!Młody kuchcik wie, co dobre ;)

      Usuń
  3. Tak, wspólne gotowanie to dobra zabawa tylko trzeba wrzucić na luz, bo czasem w pośpiechu dnia codziennego zapominamy, że to co zwykłe dla nas dla dzieci jest odkrywaniem Ameryki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, odkąd mam swoją małą pomocnicę wszystkie zajęcia w kuchni są o niebo przyjemniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. super. moja niespelna 6miesieczna coreczka też towarzyszy mi w kuchni. praktycznie od samego poczatku. w koncu sama nie pije porannej kawy tylko z najwierniejsza towarzyszka :) i mowie jej: niedlugo razem bedziemy pić kawę do śniadania, ja kawę, Ty kakao

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo, niedługo ;) Malutka urośnie szybciutko i już niebawem będzie Ci zaglądała do filiżanki :) Wspaniałe jest takie wspólne spędzanie czasu!

      Usuń